Płacz nad Jerozolimą. Gdańsk. 1991

 


Tekst z ewangelii Łukasza, który przywołuje pastor Anatol Matiaszuk mimowolnie kojarzony jest z wydarzeniami tzw. Niedzieli Palmowej. Jezus wjeżdża do miasta na oślęciu, wśród radości tłumu, który wykrzykiwał fragment z Psalmu mesjańskiego (118). Jednak te wydarzenia przykrywają treść i znaczenie tego, po co Pan Jezus tam przyjechał. A pojawił się tam, aby przekazać bardzo ważne słowa, chciał powiedzieć mieszkańcom to, co najważniejsze i najcenniejsze. Wjechał jako Król, jednak ten entuzjazm tłumów wkrótce zamieni się w nienawiść, w okrutną żądzę śmierci. 

Jezus w swojej mowie chce przestrzec mieszkańców Jerozolimy przed nieszczęściem, które przyjdzie wkrótce. Jeszcze go nie widać, ale ono nadciąga. W 70 roku Wojska Tytusa najechały na Jerozolimę i doprowadziły do prawdziwego Holokaustu. To co działo się w mieście przekracza wszelkie wyobrażenia o bestialstwie i barbarzyństwie. Były to prześladowania jakich jeszcze nie widziano. Dlatego Jezus, gdy mówił te prorocze słowa płakał, gorzko płakał. Czy była to złowroga nieuchronność, czy to musiało się stać? Tragedia polega na tym, że można było tego uniknąć. O, gdybyś poznało....

Nie to jest największym nieszczęściem, że gdzieś tam, rozstrzygają się losy narodów, nie polityka, prawdziwym nieszczęściem człowieka jest jego serce. Tu jest największe zagrożenie. I do tych serc apelował Jezus. Płacz Jezusa miał wstrząsnąć mieszkańcami Jerozolimy, miał zmusić do zastanowienia się nad sobą i swoim życiem. W takim razie co jest tym zagrożeniem? Jerozolima, jej mieszkańcy nie poznali czasu swego nawiedzenia, nie poznali tego, co służy pokojowi. Tu jest przyczyna całego nieszczęścia, nie Rzymianie, nie sytuacja polityczna, ale zamknięte serce.

Jeśli nie będziemy słuchać Boga, jeśli zamkniemy swoje serca, katastrofa nadejdzie. Jeszcze jej nie widać, ale wkrótce przyjdzie. Roślina, której zgniły, umarły korzenie wygląda przez jakiś czas całkiem dobrze, lecz nagle wszystkie zielone części obumrą. Bóg mówi do człowieka na różne sposoby, dlatego, aby go zbawić. Odrzucamy Jego głos, gdyż to co do nas mówi jest niewygodne, przykre. Lecz tak naprawdę błądzimy, gdyż nie znamy Boga takim, jakim on jest. Lud mój ginie gdyż brak mu poznania (Ozeasz  4,6). Zawsze problemem jest nieposłuszne serce, które choć zna wolę Boga, nie chce jej czynić.

Kazanie wygłoszone w byłej kaplicy Kościoła Zielonoświątkowego w Gdańsku na ul. Menonitów.

Czas trwania: 45, 30 mi.